1. |
Kambion
06:27
|
|
||
Belzebub i panna tańczyli w świetle księżyca
Skusiły jej biodra niewyżytego demona
Rzucił ją na łoże i kieckę do góry zadarł
Tarzali się długo w pościeli szytej z duszyczek
Robił z nią co zechciał - ona w tę noc była płodna!
Przy pełni miesiąca powołali na świat kambiona
Ot, i historia mego na świat przyjścia
Z lędźwi demona, lubieżnych igraszek
Zszedłem wśród ludzi przez poród krwawy
Oczy mam ojca, urodę matki
Potęga magii wypełnia mnie
Pośród upiorów czasem bawię
I z dziećmi nocy wino piję
Szukam wśród gwiazd Lilith
Jakże jasno płoną
|
||||
2. |
Pragnienie
09:26
|
|
||
„Oszczędź dzieciom cierpień
Nie zabieraj im krwi
Odejdź skądś przyszedł, czort!
Ugnij się przed modlitwą!
Oszczędź dzieciom cierpień
Nie zabieraj im krwi w noc...”
Baby w chustach i chłop modlą się na cmentarzu
Litania klepana szczerze a zajadle
Nie przyniosła żadnych skutków
Prawdziwy wampir to ten, który dosiada smoka!
Razem ze swym wierzchowcem kiwają głowami w takt
- Ten co leży w kaplicy to był paniczyk, ot! hulaka taki
i choć myślą chłopi, że to on pozbawił żyć dziatwy gromadkę
on leży martwy sam
- A ty odsłoń swój kark
i krzyż zdejmij, bo nie chcę warg stykać ze znakiem mąk
chcę tylko pić
„Oszczędź dzieciom cierpień
Nie zabieraj im krwi”
- Mogę odpędzić głód odrobiną krwawicy!
„Dzięki Ci Panie nasz
Jesteś zbyt łaskaw nam”
- Kiedy przyjdzie wojna, krew popłynie na ziemię!
|
||||
3. |
Czarci chwost
08:20
|
|
||
Sabat wiedźm tka czyjś sen
Blekot, pokrzywa
Z wilczej jagody sok
W kotle zamieszaj razy siedem w lewo
Traszki ogony, trzylatka krew wprost z żył
Zamieszaj ponownie, szaleju dorzuć i
Czarci chwost
Chodź chodź, woła cię las
Chodź chodź, w gęstwiny noc
|
||||
4. |
Samotnik z Providence
11:53
|
|
||
W pochmurną noc samotnik z Providence wyruszył raz niepewnym krokiem prosto w deszcz
Choć szczypał się i trwożył się
Zanurzył się na palców sześć i ćwierć w sen
Ot – Azatoth! Maligny synem jest
A w progu też złowrogo czai się Yog-Sothoth lub doktora but
Czy to skrzypi gobelin snów czy klepki w podłodze?
A kto to wie?
W zatoce huczy szkwał
A Howard Philips Lovecraft poci się
Choć łapie dech, nie trzyma go
A z jego ust dobywa się ów dźwięk: R'lyeh, R'lyeh!
By Boga w sercu mieć trzeba się wpierw otworzyć nań
Lecz jeśli się sposoby zna można otworzyć inną z bram
I bożąc się, i trwożąc się - monstrum z bliźniego uczynić
Nie przyjdzie zapomnienie
Koszmar nie skończy się
Widział rybie spojrzenie
W innego wbiwszy wzrok
|
||||
5. |
|
MAG Poland
Magic is
everything
Logo and page design by Adam Bejnarowicz/Muzykografika ((www.facebook.com/muzykografika/)
... more
Streaming and Download help
If you like MAG, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp