1. |
Pod Krwawym Księżycem
02:02
|
|
||
2. |
|
|||
Długi czas, ze sto lat, zdążyło minąć już od ostatniej chwili gdy ktoś nazwał to miejsce swoim domem
I dbał o nie dzień w dzień, rok w rok
Wszędzie kurz, skrzypi strop, obrazów martwy wzrok
Pod podłogą jęczy coś
Idzie noc! Trzeba gdzieś znużony złożyć łeb
Czemuś zasnął właśnie tu? W tym domu wszystko było stare
I żywej duszy czekało
W tym domu wszystko było stare, a młodość droga wszystkim z nas…
Czy jęk zgryzoty słyszysz rozszalały?
Czy to zwierzęcy skowyt niesie wiatr?
Jak bardzo mi tęskno do dawnych dni
Jak pragnę znów twojej obecności
Brzask, ucichł krzyk
Zresztą nikt go nie słyszał
Patrz – znika pleśń, znika kurz, zmartwychwstanie
Wracaj…
|
||||
3. |
Nekromanta
10:36
|
|
||
Jakże marny jest szczur wobec ogromu wiedzy, który oferuje mi czarny tom
Jakże marny jest szczur
Dzisiaj przychodzi znów ten obmierzły szczurołap, będzie ze sobą miał szczurów wór
Jakże marny jest szczur
Jak paskudny to człek, w swojej brudnej kapocie
Brudne palce i pysk obrzmiały, jakże marny to szczur
Nekromancie służy, za kilka marnych groszy sprzeda mu co złapał w kanałach
Będzie miał za co chlać
Będzie zapomnieć mógł…
Dzień już chyli się ku końcowi
Ludzie składają na poduszkach swe udręczone głowy
Stuk, stuk, to but o bruk
szczurołap idzie z worem na swoich plecach
Stuk, stuk do drzwi
Nekromanta mu otwiera i zaprasza gestem do środka
- Chodź, dobry człowieku
Ile chcesz dziś za swój trud?
- Daj siedem miedziaków (magistrat nie dałby dwóch)
-
- Och, dajże mi chwilę, pójdę tylko po pieniądz
Ty tymczasem czekaj. Nie dotykaj niczego!
Mówiąc to ów nekromanta złapał za kandelabr
I nim się szczurołap spostrzegł – ten go w głowę zdziela
Szczurów dość już nekromancie, oto ludzkie ciało
Dzięki zaklęciom z czarnego tomu wstanie znów
I wlecze truchło już do stołu, kładzie je, wycina wzór
I do zaklęć złych układa wargi plugawe
Wtem, niespodziewanie, szczurołap wstaje
W twarz nekromancie pięścią dał
Ten aż się zatoczył, w kamień wyrżnął łbem
I obaj broczą z czaszek krwią
Szczurołap śpiewa, la la, la la…
|
||||
4. |
Alchemik
09:13
|
|
||
Pośród wrzosowisk stoi wieża, złotem kryta po sam szczyt
Wędrowców przed wejściem wita wielki dżin, niosąc słowa mistrza:
"Jestem potężnym alchemikiem
Mogę zmienić Cię w żabę!
Mogę Ci uwarzyć miłość albo śmierć - z resztą, to to samo."
Trzymasz w rękawie sztylet
Otwórz wrota wieży
W środku są kręte schody
Idź
Zasłoń oczy od blasku
Zdobnych w klejnoty ścian
Czy od bogactw oślepnąć
Chcesz?
Kolejne kondygnacje
Gargulce i zbroje
Teraz się nie ruszają
lecz
Jeśli zachcesz coś zabrać
Coś co nie jest twoje
Wnet ożyją by skarbów
Strzec
Wreszcie na szczycie wieży
Stoi samotny mag
"Cieszę się że przyszedłeś dziś…
Cóż, nie muszę Ci wróżyć
Aby poznać twój los
Skoro tutaj dotarłeś
To wiem, że jesteś zdeterminowanym aby zabić, grabić, tłamsić, dla pieniędzy we krwi pławić się
potworem"
|
||||
5. |
Tryktrak
07:01
|
|
||
Ciemna to noc, ciemna i zimna
Pielgrzym jest sam, wokół pustynia
Doszedł do skał, patrzy – jaskinia
Nie sprawdził, kto w niej stale przebywa…
Tryktrak to gra losowa dla dwóch graczy
Pionów jest trzydzieści – po piętnaście
Celem gry jest umieszczenie swoich pionów
W bazie po przeciwnej stronie planszy
Aby ustalić kolejność graczy – rzućcie kośćmi
I ten kto więcej ma porusza się jako pierwszy
Dwiema kośćmi rzut decyduje jak może przesunąć swoje piony
Jeden o sumę uzyskanych oczek
Może również ruszyć piony dwa o tyle ile ma na każdej z kości
Jeśli rzuci dublet może ruszyć pionem jednym o potęgę kwadratową liczby oczek uzyskanych na jednej z kości
Może podzielić wynik potęgowania przez dwa i wtedy może ruszyć piony, również dwa,
A może też poruszyć piony cztery o liczbę oczek z jednej kości
Więc graj! O żywot swój
Ruch twój! – rzecze ghoul
Wśród nocy pielgrzym rozgrywkę swą toczył
Krwiożerczy ghoula uśmiech rósł z każdym ruchem
Tryk – trak, kości grzechoczą
W południe zerwał się wiatr
Kości przysypał piach…
|
||||
6. |
Akuszerkx Cthulhucenu
06:34
|
|
||
Wzywasz mnie, bym się z Tobą spotkał
Chciałaś żebym ja pokazał Ci kwiaty zła
Albo po prostu, że nienawiść nie jest demonem ze snu
Czy ja jestem, kurwa, jakiś ksiądz?
Nie przychodzę pasów Ciebie drzeć
Nie boisz się spotkania ze mną?
Ja na twoim miejscu bardzo bym się bał!
Prędzej, prędzej!
Wokół nas mroczny czas, Kali Juga
Bolesny swar
Tłum młodych, głodnych ciał
za tobą w krok wszędzie by szedł
Niesiesz na barkach strach i nadzieję
Rzućże im żreć
Widziałem już twoją krew. Nie szukałem…
Cthulhucen nie rodzi się w bólach. Stare bóstwa hackują nas na tyle wprawnie, żebyśmy przypadkiem nie pomyśleli, że to już, zaraz. Czające się na skraju mrocznych eonów siły rosną, gdy ludzkie ciała skręcają się w niemiłosnych uściskach, wyją niezrozumiale, szarpią wściekle.
Zasięg pomocnej dłoni znacznie rośnie, gdy jest przyczepiona do elastycznej macki, więc wołasz, wołasz nowymi organami: jak nie zwariować mam, gdy cały świat ogarnia szał?
Miniemy.
|
MAG Poland
Magic is
everything
Logo and page design by Adam Bejnarowicz/Muzykografika ((www.facebook.com/muzykografika/)
... more
Streaming and Download help
If you like MAG, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp